sobota, 23 marca 2013

Rozdział 3



Nadzieja na …

Wieczór  u Gryffonek
Miejsce: Pokój dziewczyn w Norze


- Nie rozumiem dlaczego to robisz – Odezwała się brązowooka, wyjmując sobie ubrania na przyszły dzień.
- Ale, o co ci chodzi? – spytała zdziwiona rudowłosa dziewczyna, spoglądają z ukosa na przyjaciółkę.
-O CO?! Jak możesz tak normalnie, bez problemu rozmawiać z tymi gadami? – Hermiona  naprawdę nie mogła zrozumieć Ginny. Przecież ci dwaj idioci od zawsze byli ich wrogami. Weasley’ówna trochę skrzywiła się na porównanie chłopców do gadów. Chociaż musiała przyznać, że te słowa w połączeniu z zaciętą miną Hermiony nabrały dość zabawnego charakteru.
- Słuchaj – odpowiedziała spokojnie – rozumiem twoje hmm … - zamyśliła się dobierając odpowiednie słowa-  niezadowolenie, z takiego obrotu sprawy, ale musimy się jakoś dogadać. Mimo wszystkiego i przeciw wszystkiemu. To faktycznie jest najdziwniejsza sytuacja jaka mnie w życiu spotkała, ale staram się nie zwracać na to uwagi. Przecież dobro ogółu jest ważniejsze od naszych przekonań, prawda? – Ginny patrzyła na przyjaciółkę z
Nadzieją.
- Tak – odpowiedziała powoli Hermiona – chyba masz rację. – Spojrzała ostatni raz na Rudą po czym położyła się spać.

                                                             
~*~*~*~*~*~*
Nadzieja. Mówią, że jest matką głupców, lecz niewiele osób uważa ją za najwspanialszy dar na świecie. Te niepozorne uczucie daje ludziom wiarę, że słońce znów odwróci się w ich stronę, że znów wszystko będzie dobrze. Choć może mają rację. Przecież Nadzieja równie dobrze może dawać, co zabierać. Ogłuszać złudnymi marzeniami. I choć to często pomaga gdy się ją traci boli. Bardzo.
 
                                                             ~*~*~*~*~*~

Hermiona  powoli schodziła na przygotowane przez Ginny śniadanie. Już z samego rana obudził ją krzyk, łudząco podobny do Pani Weasley, by wszyscy schodzili do kuchni. Moody wybył z samego rana, więc szykował im się milutki poranek w czwórę. Marząc o tym by nie musiała się kłócić z Malfoy’em i schodząc po schodach natknęła się na kogoś kogo NIGDY nie miała zamiaru ujrzeć TU w TAKIM stanie. Mężczyzna po czterdziestce chwiejąc się podszedł do kanapy i usiadł na niej. Hermiona ocknąwszy się z pierwotnego letargu, szybko podbiegła do… ojca
- Tata? – Spytała pochylając się nad postacią, leżącą na kanapie – Tato, słyszysz? – gdy nie było odzewu zaczęła panikować – Tato! Proszę odezwij się ! – machała energicznie lekko posiwiałym mężczyzną nie zwracając uwagi na osobę, która od pewnego momentu przyglądała się całej scenie. Draco Malfoy podszedł do dziewczyny i delikatnie odsunął ją od ojca. Dziewczyna otępiała patrzyła na poczynania ślizgona, który z profesjonalizmem magomedyka starał się ustalić wszystkie zwichnięcia, złamania i otarcia na ciele jej rodziciela.
- Weasley! – wrzasnął w pewnym momencie, a z kuchni w ekspresowym tempie wyskoczyła Ginny.
- Szybko przynieś mi wszystkie eliksiry na złamania i odwodnienie. I może jeszcze kilka bandaży – Zarządził chłopak wciąż zajmując się panem Granger            – No już! Na co czekasz? – pospieszył dziewczynę gdy zobaczył, że ta jak sparaliżowana stoi w jednym miejscu. Ginny  na pięcie odwróciła się w stronę kuchni po chwili wracając z potrzebnymi przyborami i Blasem za plecami.
- O rzesz… - Zabini nie zdążył dokończyć pociągnięty przez swojego przyjaciela do pomocy przy wiązaniu bandaży. Draco co chwila podawał ojcu Hermiony jakiś eliksir i przemywał rany. Dziewczyna patrzyła na to wszystko nie mogąc uwierzyć, rudowłosa obejmowała ją i szeptała, że wszystko będzie dobrze, ale ona wiedziała, że już jest coś nie tak. Jest źle.
 Po piętnastu minutach blondyn  usiadł na fotelu wycierając zakrwawione ręce w szmatkę.
- Za jakieś pięć godzin się obudzi – zwrócił się do  brązowookiej. Spojrzała na niego, a w jej oczach można było wyczytać dozgonną wdzięczność.
- Dziękuję – powiedziała wciąż patrząc na chłopka. Kiwną głową.
„Malfoy’owie nie są zbyt rozgadani” pomyślała Hermiona odwracając wzrok od chłopaka, który właśnie delikatnie się uśmiechną.
Zabini na prośbę Ginny przeniósł pana Granger do pokoju gościnnego by tam w spokoju mógł się wyspać, a potem wszyscy usiedli do ostygniętego śniadania.
Hermiona zrobiła dwa kęsy po czym podziękowała i odeszła od stołu. Cały czas myślała o swoim tacie, a mogła z nim porozmawiać dopiero za cztery godziny i trzydzieści dwie minuty. Weszła do salonu i by skrócić sobie czas oczekiwania chwyciła swoją ulubioną książkę „Dumę i Uprzedzenie” i zaczęła czytać.
Ledwo uczytała dwadzieścia stron gdy…
- Co czytasz Granger? – Pytanie rozległo się tuż przy jej uchu. Dziewczyna odwróciła się gwałtownie i natknęła się na stalowe oczy tuż przy swoich. Draco chciał zajrzeć jej przez ramię do książki, lecz nie spodziewał się takiej reakcji dziewczyny i teraz wpatrywał się w jej czekoladowe, piękne oczy. Dziewczyna poruszyła się niespokojnie, więc chłopak ze stoickim spokojem wyprostował się okrążył kanapę i usiadła koło niej
- Spytałem , co czytasz – powtórzył
-To.. eee … „Duma i Uprzedzenie” – odpowiedziała nadal lekko oszołomiona – To mugolska powieść. Nie znasz.
- A z kąd ta pewność hmm? – spytał biorąc książkę z rąk dziewczyny i przyglądając się jej uważnie.
- Bo nie możesz tego znać – odrzekła pewnie – Napisała to Jane Austen, a ona była mugolką.
- Tak, ale to nie znaczy, że nie czytałem – spojrzał na Hermionę, a nią wstrząsną dreszcz , ale postanowiła pociągnąć tę rozmowę
-Wydaje mi się, – zaczęła ostrożnie – że jednak twój ojciec nie byłby z tego faktu zadowolony – spodziewała się  wybuchu, ale chłopak tylko uśmiechną się delikatnie, zamknął oczy i oparł głowę o zagłówek kanapy
- Widzisz Granger kiedy byłem jeszcze mały…. Nie może zacznę od początku, bo coś czuję, że to cię zainteresuję – rzekł jakby sam do siebie i zaczął głośniej. – Zanim Voldemort poszedł do Potterów, zanim zniknął, zdążył jeszcze wpakować się w życie mojej rodziny. Widzisz od Pottera jestem starszy o jakieś trzy miesiące więc nie mogę pamiętać tego wydarzenia, ale kiedyś matka mi powiedziała, że… Ten skurczybyk zaszantażował mojego ojca. Kazał mu przysiąc, że będzie mu wierny dopóki nie umrze, albo mnie zabije. Rozumiesz?
Kazał mu złożyć Wieczystą Przysięgę i wrzucić do bagna całe swoje życie… Kiedy zniknął, przez te pieprzone jedenaście lat było dobrze. Wychowywałem się w normalnej rodzinie. Czytałem różne książki, słuchałem różnej muzyki. Jak normalny dzieciak byłem zaciekawiony tymi wszystkimi mugolskimi sprawami. Aż do momentu gdy on powrócił i w brew wszystkiemu to nie zdarzyło się w czwartej klasie. To nie od momentu kiedy Potter powiedział, że on się odrodził. To było wcześniej. Wszyscy w jego szeregach wiedzieli o tym zanim jeszcze poszedłem do szkoły. I wtedy zaczęło się psuć. Moi rodzice przestali mieć czas i ciągle tylko rozmawiali o czymś szeptem. Potem zaczęli zjawiać się u nas wszyscy Śmierciożercy, wmawiali mi, że jestem lepszy bo mam czystą krew, że osoby niemagiczne nie powinny istnieć. I wtedy w to uwierzyłem, a nie powinienem. Zrozumiałem to dopiero niedawno, kiedy we mnie i Zabinim zaczęli pokładać nadzieję. Mówili, że jesteśmy ich nowym pokoleniem, ciotka Bellatrix uczyła nas zaklęć niewybaczalnych, wuj Blais’a uczył nas walki wręcz.     A moja matka cały czas powtarzała mi, że się zmieniłem, że jestem inny, a jej się to nie podoba. Ale zrozumiałem to dopiero wtedy gdy uderzyłem skrzata bo rozlał herbatę w moim pokoju, a to nawet nie była jego wina. Po prostu potknął się o moje rzeczy. Wtedy coś we mnie pękło bo uświadomiłem sobie, że staję się taki sam jak oni, że za dwadzieścia lat będę uczył swojego syna jak zabijać.    I wtedy postanowiłem się do was przyłączyć – Hermiona nie mogła uwierzyć,   że Draco Malfoy, którego znała tak naprawdę jest kimś innym. W głębi duszy jest dobry i nie podoba mu się to co działo się w jego domu, samego siebie uważa za coś złego, a Zakon za coś co pomorze mu odkupić winy. W jednej chwili po tym wszystkim, po tym całym wyznaniu chłopak otworzył oczy i bez słowa wyszedł z salonu

                                     ~*~*~*~*~*~*~     

Po wydarzeniach sprzed czterech godzin Hermiona nadal miała mieszane uczucia, więc nie dziwiła się, że Draco nie odezwał się do niej w drodze do pokoju , w którym spał jej ojciec. Szedł przodem z zaciętą miną, myśląc nad czymś zawzięcie, za nim szła Ginny z tacą, na której przygotowała maślane bułeczki i mleko z miodem bo Draco zabronił podawać ciężkostrawnych potraw.
Na końcu szła Hermiona wsparta na ramieniu Blaisa. Zdążyła polubić tego chłopaka, choć nie wiedziała dlaczego. Gdy weszli do pokoju pan Granger z opuchniętą twarzą i zabandażowaną prawą nogą spał wygodnie rozparty o poduszki. Te wszystkie eliksiry i maści, które podawał mu Malfoy musiały pomóc bo ojciec Hermiony wyglądał o niebo lepiej.
- Ty go obudź – to były pierwsze słowa wypowiedziane do niej przez blondyna.
„Mógłby być chociaż trochę milszy po tym wszystkim. Wysłuchałam go, a teraz mu współczuje, trochę szacunku mi się należy „ pomyślała oburzona dziewczyna po czym podeszła do ojca i delikatnie dotknęła jego ramienia. Jęknął, nie obudził się, ale zawył z bólu co lekko zniechęciło Hermionę do dalszego budzenia ojca „No, dalej Granger, boisz sie?”  usłyszała gdzieś z tyłu głowy. ”Dlaczego moja motywacja musi mieć głos Malfoy’a? „ Spojrzała z niesmakiem na zamyślonego chłopaka. na którego twarzy wykwitł delikatny uśmiech i postanowiła jeszcze raz spróbować. Dotknęła dłoni ojca i pocierając ją zaczęła mówić:
-Tato. Tatusiu obudź się…. Wstawaj, proszę – powiedziała trochę głośniej, a pan Granger delikatnie uniósł powieki – Tato.. Hej. Jak się czujesz ? – przywitała się gdy już była pewna, że jej rodziciel się rozbudził
-Bywało gorzej – odpowiedział jej miękki baryton ojca. Próbował się ponieść na poduszkach gdy Ginny podeszła z tacą smakołyków, ale przy tej czynności musieli mu pomóc chłopcy. Spojrzał na nich lekko zdziwiony, ale po chwili przypomniał sobie ich twarze i serdecznie podziękował za uratowanie życia. Po zjedzeniu bułeczek i wypiciu mleka za namową Hermiony zaczął opowiadać z kąd się tu wziął
-  Dokładnie nie pamiętam moje dziecko jak do tego wszystkiego doszło. Byłem sobie w pracy razem z twoją mamą – opowiadał – i w pewnym momencie do gabinetu wpadły cztery zakapturzone postaci. Zaklebnowali  nas i zrobili coś, że nie mogliśmy się ruszać. Potem znaleźliśmy się w jakimś dworze gdzie wepchnięto nas do lochów. Rano przychodziła do nas wredna czarownica z burzą czarnych loków. Zachowywała się jak psychopatka, mówiła, że jej pan się z nami policzy i takie inne różne głupoty. Co wieczór odwiedzała nas jej siostra, Narcyza. Przynosiła nam chleb i wodę i nie była tak opryskliwa jak tamta – Hermiona spojrzała na Dracona. Cały się spiął i uważnie przysłuchiwał się jej ojcu – Jakieś dwa dni temu ten cały Vademart czy jakoś tak… kazał jednemu ze swoich podwładnych mnie zabić, mówił, że dla przykładu – Hermiona  obięła ojca ramieniem i wtuliła się w niego. Musiało mu być bardzo ciężko – Wywleczono mnie do lasu, a kiedy już myślałem, że jest po mnie, czarodziej, który miał mnie zabić zdjął maskę, uwolnił mnie z niewidzialnych kajdan i pokazał w którą stronę mam biec żeby dotrzeć do Nory. Powiedział, że postara się utrzymać moją żonę przy życiu najdłużej jak się da, ale muszę szybko zawiadomić ten…ten wasz cały Zakon czy jakoś tak – skończył wspominać i spojrzał na Dracona – Był bardzo podobny do ciebie chłopcze  - rzekł po czym z wycieczenia i emocji zasnął. Hermiona nadal tuląc ojca spytała
-   Ginny, wiesz może gdzie poszedł Moody?
- T-tak – zająknęła się Ruda – Mówił, że idzie do domu Syriusza i wróci wieczorem razem ze Snape’em. – Hermiona nie wiele myśląc wstała z łóżka, pocałowała śpiącego ojca w czoło i udała się w stronę drzwi.
- Hola Granger – zawołał za nią, oszołomiony tym co usłyszał i zobaczył, Draco – A, ty gdzie się wybierasz?
-Jak to gdzie? Na Grimmauld Place 12.



No jakoś poszło. Mam nadzieję, że nie zanudziłam was tym rozdziałem i bardzo przepraszam za tak późne dodanie notki. Mam trochę na głowie ostatnimi czasy
Ukazanie się następnego rozdziału zależy tylko od tego czy chcecie to jeszcze czytać :D

~Eidoriana

piątek, 22 marca 2013

Liebster Award



Liebster Award
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną  robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

Zostałam nominowana do Liebster Award przez  Akneri autorkę bloga
http://ciemneijasnekoloryswiata.blogspot.com/

Moje odpowiedzi:
1. Jak rozpoczęła się twoja przygoda z Harrym Potterem?
Gdy miałam 10 lat ciocia na Boże Narodzenie kupiła mi moją pierwszą książkę o Harrym Pottersze.
Oczywiście przeczytałam ją jednym tchem i ZAKOCHAŁAM SIĘ
2. Dlaczego piszesz bloga o tematyce Potterowskiej? I dlaczego akurat Dramione?
Wszystko co związane z Potterem towarzyszyło mi w życiu od zawsze, a dlaczego Darmione… Uważam, że to najlepszy parring jaki w ogóle można sobie wymarzyć :D
3. Kto jest twoim ulubionym bohaterem HP?
Oczywiście, że Draco
4. Do którego domu chciałabyś/chciałbyś trafić?
Gryffindor :D Jestem istną Hermionką
5. Po której stronie stanęłabyś/stanąłbyś w czasie bitwy o Hogwart?
Po stronie Harrego, chociaż uważam, żę Voldemort też miał swoje racje (Przynajmniej w jego mniemaniu )
6. Która część HP najbardziej przypadła ci do gustu i dlaczego?
Nie potrafię wybrać. To tak jak poprosić matkę by wybrała ulubione dziecko J
7. Jak postrzegasz Dracona Malfoy'a?
Draco jest zagubiony to prawda, bał się o swoją rodzinę i dlatego nie sprzeciwił się Voldemortowi, ale uważam, że miałby na tyle sił by wzniecić rebelię i przyłączyć się do Zakonu
8. Ulubiona książka?
Harry Potter, Nevermore
9. Ulubiona piosenka?
Znów ten sam problem co przy pytaniu numer 6…
10. Wolisz złą Hermionę czy dobrą i pomocną Hermionkę?
W połowie taką w połowie taką
J
11. Gdyby Draco poprosił o pomoc w zadaniu dla Sami-Wiecie-Kogo co byś zrobiła/zrobił?
Może… Nie ręczę za siebie gdy chodzi o Dracona :D

Blogi nominowane przeze mnie :
http://heart-pain.blogspot.com
http://expecto-patronum-dramione.blogspot.com
http://finally-yours.blogspot.com
http://prawdziwahistoriadramione.blogspot.com
http://melodies-of-love.blogspot.com
http://bo-wystarczy-dramione.blog.pl
http://dramionestory.blogspot.com
http://malfoy-i-granger.blogspot.com
http://moda-na-hogwart.blogspot.com
http://bel-amour-dramione.blogspot.com
http://dramioneforbiddenlove.blogspot.com

Pytania zadane przeze mnie :
1 Jaką postacią z HP chciałabyś być?
2 Jaki jest twój Patronus ?
3 Parring Harry/Ginny czy Ron/Hermiona?
4Jaki masz stosunek do książkowych parringów?
5 Twoja ulubiona „prawdziwa” para z HP?
6 Do jakiego domu przydzieliłaby cię Tiara?
7 Ron jest twoim zdaniem głupi czy „inny” ?
8 Jaki jest twój ulubiony czar?
9 Ulubiony nauczyciel OPCM ?
10 Jakiego opiekuna domu chciałabyś mieć?
11 Ulubione magiczne zwierzę ?

poniedziałek, 11 marca 2013

Patronus

Hej. Ostatnio na bloga dodałam Player'a. Małe sprostowanie : D Mianowicie dwie pierwsze piosenki to ballady mojego ukochanego zespołu punck-rocko'wego My Chemical Romance, jeżeli komuś nie pasują (choć są na prawdę cudne) to proszę się nie martwić, następne utwory to muzyka instrumentalna, więc mam nadzieję, że przyjemna. Gdzieś po środku instrumentalów wkleiłam również Radiohead- Creep, bo nie mogłam się powstrzymać :D
Następną notkę postaram się wkleić w sobotę i przyznam się, że im więcej komentarzy tym bardziej chce mi się pisać. Także jeżeli ktoś ma ochotę komentować to zapraszam, nie obrażę się : D ~ Eidoriana

środa, 6 marca 2013

Rozdział 2



Piekło zamarza… podwójnie
 
http://www.youtube.com/watch?v=xCVea05GFHU

Jeżeli to był żart to wcale nie śmieszny. Hermiona stała na wzgórzu z otwartymi ustami nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie widzi, a raczej kogo.
Spodziewała się Crabba, Goyla, a nawet Pansy Parkinson, ale nie ich.
Moody przywitał Snape’a i szedł z nim w stronę Nory, a ona wpatrywała się jak głupia w sylwetki podążających za nimi dwóch młodzieńców. Nagle jakby dostając potężnego kopa zaczęła biec w stronę domu wyprzedzając wszystkich. Nie tego się spodziewał. Szybko wpadła przez drzwi, ale zastała tylko ciszę. Sprawdziła w kuchni, salonie, a nawet zajrzała do każdego pokoju na górze.
Nie było nikogo. Zeszła na dół i z powrotem weszła do kuchni. Ujrzała tam „gości” siedzących przy stole, Moody’ego opartego o blat jednej z szafek i wychodzącego z domu Snape’a. Oparła się o framugę drzwi i nawet nie spoglądając w stronę stołu i zajętych przy nim krzeseł popatrzyła gniewnie na Szalonookiego
-Mogłeś mi powiedzieć Alastorze- Rzekła z zaciśniętymi szczękami w stronę posiwiałego mężczyzny na licach, którego zdało się wypatrzeć  złość. Jego magiczne oko zawirowało  i bez słowa przeszedł koło niej udając się w stronę ogrodu pani Weasley. Zdziwiona odwróciła się za nim chcąc pójść w jego ślady, ale zanim się na to zdecydowała zobaczyła tylko jak wraca trzymając w ślinym uścisku jej rudowłosą przyjaciółkę. Ginny próbowała wyrwać się ze szponów Moody’ego lecz tylko pogarszała sprawę i Hermiona zauważyła na jej twarzy jeszcze większy grymas bólu. Gdy Alastor wszedł do kuchni razem ze swoją ofiarą posadził ją na jednym z krzeseł, a sam wrócił na swoje miejsce. Hermiona zauważyła, że przybysze odkąd zastała ich przy stole nie poruszyli się nawet o centymetr.
-Zgaduję, – Zaczął groźnie Szalonooki zwracając się do Ginny - że słyszałaś  moją wcześniejszą rozmowę z Granger i dlatego schowałaś się w ogrodzie.
-Owszem – Odpowiedziała bez cienia strachu Ruda. Zawsze była niepoprawnie odważna i przebojowa. Hermiona była zła na nią za to, że tym razem zachowała się nazbyt dziecinnie, lecz była  również wdzięczna, że nie zostawiła jej samej. Przecież  to jej szukała po całym domu, zapominając o ogrodzie.
„ Głupia” zrugała samą siebie.
- No nic – westchnął Alastor- Molly i Artur nie będą zadowoleni, ale i tak wiesz już o co chodzi w zadaniu Hermionu, więc jej pomożesz – Ginny nie wyglądała na zaskoczoną takim obrotem sprawy, ale widać było, że się cieszy - Teraz do rzeczy – zagrzmiał Szalonooki- Tak jak powiedziałem wcześniej Hermionie, macie spotykać się wszyscy trzy razy w tygodniu. Pokój Życzeń to wasza kryjówka. Severus obiecał ustawić wszelkie dyżury tak byście mieli wolną drogę by dotrzeć na miejsce – Cisza. Chociaż to nie było poprawne słowo w tej sytuacji bo atmosferę jaka panowała w kuchni można było kroić nożem. Hermiona w przeciwieństwie do swojej przyjaciółki nawet nie spoglądała w stronę gości. Wybrała sobie jeden punkt na ulubionym zegarze pani Weasley i uparcie się w niego gapiła. Moody widząc zachowanie całej czwórki próbował jakoś zapobiec huraganowi , który nieuchronnie zbliżał się ku wybuchowi.
- Wiem, że nie pałacie do siebie sympatią, - zaczął spokojnie- ale nie możecie się zachowywać w taki sposób. Nie podołacie zadaniu w takim nastroju i….- chciał jeszcze coś powiedzieć, lecz przeszkodził mu w tym wybuch huraganu, którego bał się najmocniej. Hermiona nie wytrzymała dłużej i zadała pytanie, które cisnęło się od dłuższego czasu na usta Ginny.
- Skąd my mamy wiedzieć, że możemy im ufać ?!
- Dumbledore, Hermiono sam…
-Dumbledore też może się mylić Alastorze!! – znów mu przerwała. Jej słowa odbijały się od głuchych ścian przez jakiś czas, aż wreszcie odezwał się blondyn siedzący do tej pory w ciszy. Widać było, że nie jest w nastroju do kłótni, więc zaczął spokojnie
-Sami zgłosiliśmy się do dyrektora Granger. Bez powodu byśmy tego nie zrobili-Jego głos wręcz drażnił uszy Hermiony. Nie powinien.. Nie miał prawa się do niej odzywać.
-Taaak ? Przecież to może być chory podstęp Twoich pobratymców Malfoy   - Na to porównanie w chłopakowi zawrzało. To NIE BYLI jego pobratymcy. Był TU w tej całej Dziurze, Norze czy jak tam to nazywali, miał narażać życie przez następne miesiące jako szpieg  u Czarnego Pana, a ta, ta Granger- Wiem -Wszystko próbowała przypiąć do niego łatkę Śmierciorzercy. Tego już za wiele
-  Słuchaj Granger ! – Warknął – Przez cały wczorajszy dzień siedziałem na kozetce u dyrektora zdając  raport z ostatnich trzech lat. Wszystko co wiedziałem, czego mnie nauczono…. musiałem wypluć z siebie w dwadzieścia cztery godziny. Uwierz, że to wcale nie było przyjemne. Wszystkie spotkania zwołane przez Voldemorta, każde jego słowo, wszystko co powiedziałem Zakon ma zapisane na karteczkach do osobistego wglądu. Jeśli chcesz to sobie poczytaj, ale nie wmawiaj mi, że jestem taki jak Oni !- wypowiadając ostatnie zdanie wstał od stołu co do granic możliwości rozjuszyło Hermionę.
-Przecież mogłeś to wszystko wymyśleć !! – krzyknęła podchodząc bliżej- Przecież jeżeli TACY JAK TY- zaznaczyła – mieli by pozwolić sobie na szpiega w Zakonie Feniksa dołożyli by wszelkich starań by stworzyć mu nowy wizerunek od kołyski, a nie tylko z ostatnich trzech lat !!- wykrzyknęła. Wypowiadając ostatnie zdanie była już przy stole, nad którym jak  wściekły dementor zawisł Malfoy
- Wszystko było zeznawane pod veritaserum ty mała..
- No, proszę, nazwij mnie Szlamą ty wredny Śmierciorzerco. Przecież każde dziecko wie, że ten eliksir można oszukać czarą magią jakiej właśnie używają tacy jak…
-NIE MASZ prawa mówić do mnie w ten sposób – Teraz stali naprzeciwko siebie mierząc się nienawistnym wzrokiem- Uszanuj to, że chce wam pomóc ty mała, wredna…
-No tak, tylko to potrafisz, wyzywać – Już nie zważali na to co kto mówi… i kiedy. Kłócili się jedno przez drugie wchodząc sobie w słowo, aż…
-DOŚĆ – wrzasnęła Ginny, wspomagana przez najlepszego przyjaciela Dracona, Blaise’a Zabiniego. Oboje ucichli jak na sygnał wpatrując się w nich jak w idiotów. Odkąd to zaczęli ich uciszać?
Moody patrzył na tą scenę z lekkim rozbawieniem błąkającym mu się po bliznowatej twarzy
-Przynajmniej się tam nie pogryziecie jak będziecie wszyscy razem – Spuentował.
-Wątpię – rzekła lekko zdołowana Ruda. Zabini wiedząc, że teraz mimo wszystko muszą trzymać się razem nie zważając na to co było kiedyś, spróbował pocieszyć dziewczynę.
- Spokojnie Rudzielcze – powiedział lekko klepiąc ją po ramieniu – Jak już wezmą ślub to im przejdzie – w tym momencie dało się wyczuć różne nastroje osób będących w kuchni.
Ginny próbowała zakryć swój wybuch śmiechu, co nie wychodziło jej zbyt dobrze.
Blaise był z siebie nad wyraz dumny, a na jego twarzy błąkał się złośliwy uśmieszek.
Draco z żądzą mordu wypisaną na twarzy zbliżał się do swojego przyjaciela.
Hermiona wyglądała jakby nie do końca zrozumiała co właśnie Zabini powiedział.
Moody, a Moody był utwierdzony w swoim przekonaniu, że jeśli będą tam razem to się nie pozabijają.
Po chwili Zabini dostał tak potężnego strzała w potylice, że nosem dotknął kolan.
- Auu- pełną pretensji wypowiedź skierował do Dracona – za co?
- Zgaduj – odpowiedział doprowadzony do furii arystokrata
- Nadal nie wiem - droczył się brunet. Hermiona widząc, że zaraz znowu dostanie postanowiła odpowiedzieć na pytanie.
- Za to, że opowiadasz niepoprawne i nie śmieszne żarty doprowadzające do wymiotnych torsji – powiedziała dyplomatycznie siadając na blacie szafki kuchennej. Zabini uśmiechną się do niej przyjaźnie, a potem zaczął zagadywać Gin na temat związany z Quddititchem. Rozumiała, że chcą żeby to wszystko jakoś funkcjonowało, żeby w spokoju przesiadywali te godziny w Pokoju Życzeń, ale to było nienormalne, że właśnie siedzieli i przekomarzali  się, który z zawodników Jastrzębi z Falmouth jest lepszy. Draco chyba też tak uważał bo mimo, że próbował wcinać swoje, jakże ważne uwagi, patrzył na nich jak na Wsiąkiewke*.
Spojrzała na Szalonookiego. Wyglądał przez okno, a na twarzy miał wręcz wypisane, że na kogoś czeka. I wtedy się jej przypomniało
-Alastorze gdzie są wszyscy?- zapytała
-Harry i Ron zostali wezwani na tydzień do Dumbledora, a Molly i Artur dostali tygodniowe zaproszenie od ciotki Margue. Zabrali Freda, Georga i pojechali. Ty – tu spojrzał na Ginny- tez powinnaś z nimi być – na co ona tylko uśmiechnęła się słodko  i wróciła do rozmowy. Ruda rozmawiała z nimi jak ze starymi znajomymi, nawet ten przeklęty Malfoy coś mówił, a ona siedziała jak zaklęta i tylko się przyglądała. „
Jednak to, że status krwi ma znaczenie zostało im mimo, że niby przeszli na naszą stronę „ pomyślała. Ginny mimo, że jej rodzina uchodziła za zdrajców była czysto krwista, a ona była tylko nędzną szlamą Granger i dlatego wolała się nie odzywać. Przecież Malfoy i tak zaraz znów zaczął by się z nią kłócić
„ to nie prawda”  usłyszała cichy i zawstydzony głosik gdzieś z tyłu jej głowy. Może to głupie, ale zdawał się to być głos… Malfoy’a.
Tyle, że on nic nie mówił, nie odzywał się od jakiegoś czasu i tylko myślał nad czymś uparcie.
-Dobra dzieciaki – zagrzmiał w pewnym momencie Moody –Snape właśnie tu zmierza, a to oznacza, że wyznaczył wam już godziny spotkań. Ciekawi? – Kiedy już mieli odpowiedzieć do kuchni wpadła wielka, czarna  fałda materiału, którą okazał się być nauczyciel.
-Mam – odparł dumnie widząc pytające spojrzenie Alastora – Macie spotykać się w poniedziałki, środy i piątki od osiemnastej do dwudziestej. Ani minuty dłużej – „
Jakby ktoś chciał” – I ani minuty KRÓCEJ bo prześpicie noc albo u Filtcha, albo w Pokoju Życzeń. JASNE? – spytał groźnie unosząc lewą brew na co wszyscy pokiwali głowami- To ja znikam – zdziwił się trochę gdy wypowiadając słowa pożegnania zobaczył wstających z miejsc chłopaków –Jak to? –zwrócił się do Moody’ego – nie powiedziałeś im Alastorze? – Szalonooki na  te słowa zmieszał się trochę.
- Myślałem, że ty to zrobiłeś Severusie – odpowiedział
- W takim razie zrobię to teraz – odchrząknął i  niezręnie jak na Snape’a zaczął – Przez tydzień macie tu mieszkać – Zwrócił się do chłopców – To…. Taki pomysł Zakonu na to byście się trochę poznali z racji tego iż.. no nie lubicie się za bardzo. Zwłaszcza wy – tu skinął na Hermionę i Dracona. Widział, że nie uśmiecha im się ten pomysł, ale nie pomstowali na głos bo wiedzieli, że nic to nie da – No,- zaczął od nowa mistrz eliksirów – to do zobaczenia. Wpadnę tu jutro.
Gdy wyszedł nastała niezręczna cisza, którą przerwał Moody podchodząc bliżej gości i prowadząc ich do „apartamentu”, w którym mieli teraz „
przez najdłuższy tydzień w życiu mieszkać. Hermiona czuła, że jutrzejszy dzień będzie ciężki, ale nie spodziewała się wizyty nikogo innego prócz Snape’a. Przeliczyła się bo gdy rano pędząc na śniadanie, które (z braku pani Weasley) zrobiła Ginny, natknęła się na pewną zakrwawioną postać, której nie spodziewała się spotkać TU w takim stanie.
  


Hej! Wiem, wiem, że to pewnie nie jest dobry moment na zakończenie, ale no cóż…
Musicie troszkę pocierpieć
Następnego rozdziału spodziewajcie się nie później niż  16.03.13r ( sobota)  ~Eidoriana

* Wsiąkiewka –jest srebrno – zieloną jaszczurką, osiągającą do dziesięciu cali długości i spotykaną w całej Wielkiej Brytanii i Irlandii. Może kurczyć się kiedy chce i w związku z tym NIGDY nie została zauważona przez mugoli. Skóra wsiąkiewki jest wysoko ceniona przez czarodziejów. Wytwarza się z niej sakiewki i portfele, gdyż ten łuskowaty materiał reaguje tak samo na zbliżenie się obcego, jak reagował jego właściciel; dlatego złodziejom tak trudno znaleźć sakiewki ze skóry wsiąkiewki –informacja znaleziona w książce pt. „Fantastyczne Zwierzęta i Jak Je Znaleźć”, Którą posiadam w domu (chwalę się :D )